ZACHÓD SŁOŃCA NAD POLSKIM MORZEM-MOLO W SOPOCIE, MARINA PEŁNA JACHTÓW, OSTATNI WEEKEND SIERPNIA NAD BAŁTYKIEM

Lepszej pogody na zwiedzanie Trójmiasta nie mogliśmy sobie wymarzyć. Kiedy samolot dotknął płyty lotniska w Gdańsku, niczym za dotknięciem magicznej różyczki, wszystkie ciemne cumulus się rozpłynęły. Najpierw bardzo nieśmiało, a później już zdecydowanie odważniej, zaa chmur wyszło słońce, które nas nie opuszczało aż do końca dnia. Tak piękna pogoda pozwoliła delektować się zachódem słońca nad Bałtykiem. Dawno nie byłam świadkiem tak spektakularnego widowiska, dlaczego? Przekonajcie się sami, zapraszam do galerii!

Plaże już prawie puste, parawany i parasole poznikały, mimo to ktoś od czasu do czasu spacerował wzdłuż nabrzeża. A molo? Drewniany pomost tętnił życiem! Piękna pogoda ma to do siebie, że przyciąga ludzi nad morze jak magnes. Wyjątkowo ciepłe popołudnie, zachęciło także i nas do zakupu biletu na najchętniej odwiedzane molo w Zatoce Gdańskiej. To jedno z moich ulubionych miejsc w Trójmieście, odwiedzamy je zawsze kiedy tylko tu się pojawiamy.

Zachodzące słońce przyjemnie otulało molo i marinę ciepłym, miękkim światłem. Z przystani dla jachtów, położonej na końcu pomostu, moża wieczorem wypłynąć w rejs, by obejrzeć widowisko z pokładu katamaranu. Morze było wyjątkowo spokojne, takie widoki wyciszają i uspokajają. Słońce powoli opadało...

Gdzieś tam, po drugiej stronie zatoki, słońce dotknęło linii horyzontu. W Sopocie szybko schowało się za górujące hotele i tyle...albo aż tyle. Udało się uchwycić jeden z najpiękniejszych momentów w ciągu dnia, dla takich chwil chciałabym się przeprowadzić i zamieszkać na drugim krańcu Polski.
A Wy wolicie oglądać wschód czy zachód słońca?