10 MIĘSIECY Z ŻYCIA MALUCHA CZYLI PIERWSZE ŚWIĘTA W RODZINNYM GORNIE

To już 10-sięć miesięcy minęło! Taki duży urósł nam Wojtuś! Sama się zastanawiam, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Ile jeszcze przed nami, a jak dużo już za nami... Zapraszam na okrągły post:)


Każda chwila jest teraz na wagę złota. Dziecko stało się wyjątkowo absorbujące. Potrafi coraz więcej i mama na własnej skórze się o tym przekonuje. Wojtusia również trzeba na okrągło pilnować. Oprócz tego, że dziecko wszystkiego się chwyta i próbuje wstawać, samodzielnie również chce chodzić. A wiadomo, każdy upadek póki co kończy się bolesnym guzem lub dramatycznym płaczem. W tym miesiącu pojawiło się mnóstwo nowości, które zaabsorbowały malucha: choinka, migoczące światełka, bombki. Każdą z tych rzeczy, dziecko musiało przetestować na własnej skórze, drzewko okazało się wyjątkowo niewdzięczne-bo kujące, ozdoby choinkowe całkiem ciekawe, bo można było je miętosić na różne sposoby, zaś migoczące lampki, potrafią przykuć uwagę, ale tylko na krótką chwilę.

W tym roku spędzamy po raz pierwszy wspólnie święta. Wigilia, pierwszy i drugi dzień świąt oraz Sylwestra. Niby taka kolej rzeczy, ale to wyjątkowo miłe uczucie, kiedy taki brząc pojawia się na świecie i skupia na sobie uwagę całej rodziny.
Z nowych umiejętności, do perfekcji opanowaliśmy stanie przy meblach, komodach, stołkach ect. Wszystko, czego można się złapać, by wstać z klęku jest w oczach maluch perfekcyjne. Wojtuś sukcesywnie zaczyna się puszczać trzymanych przedmiotów. Na szczęście rodzice asekurują akrobacje dziecka. Bez tego, głowa była by pełna bolących siniaków.
Pozdrawiamy i do następnego...:*

Komentarze

Prześlij komentarz

Masz jakieś pytanie? Zadaj je w komentarzu na blogu pod najnowszym postem (niezależnie od tematyki wpisu).
Jeśli nie uzyskałaś odpowiedzi, to ponów swoje zapytanie.
-----
Kontakt e-mail 1985ab@wp.pl