Tak, za nami kolejny lot, tym razem z półtora rocznym już podróżnikiem. Często zadajecie mi pytania, jak przetrwać taką podróż z małym dzieckiem, jak i czym je zainteresować, czym powinni rodzice się zainteresować przed zorganizowaniem takiej podróży, jak się przygotować i co zabrać? Temat dość obszerny, bo każde dziecko jest inne. Moje zdecydowanie zalicza się do tych aktywnych, toteż byliśmy trochę przerażeni trzy godzinnym lotem. O tym jak wyszło w praktyce? Zapraszam do postu:)
Lot w kwietniu, z rocznym wówczas dzieckiem, przebiegł bez komplikacji. Myślę, że wówczas dużo bardziej stresowaliśmy się cała sytuacją, bo uzupełnienie mieliśmy pomysłu na to jak sobie poradzimy z ponad trzy godzinnym lotem. Zaopatrzeni w bajki, zapasy jedzenia i przekąsek, lot przeżyliśmy, a Wojtuś zachował się na złoty medal. Uff odetchnęliśmy z ulgą. Jak to często bywa, ledwo dotknęliśmy ziemi, zaczęliśmy planować kolejne wojaże.
Następną podróż zaplanowaliśmy na przełom lipca i sierpnia. Dziecko nam podrosło, zmieniły się jego potrzeby i zainteresowania, stał się bardziej aktywny i rozumny. Sprawa wcale nie była taka oczywista. Musieliśmy drożyć plan na kolejny lot, jak to zrobiliśmy? Przez jakiś czas obserwowałam syna,czym się potrafi zainteresować na dłużej. Pomocne okazały się naklejki, które z uporem maniaka synek wykleja. Dodatkowo zabezpieczyliśmy się (jak to zabrzmiało) bajkami zgranymi na komórkę oraz teledyskami, finalnie się nie przydały, ale o tym za chwilę;) W bagażu podręcznym zagościły liczne przekąski: musy, krakersy i paluszki dla dzieci, herbatniki, sok, woda i owoce. Trochę się tego nazbierało, ale przy zmianie ciśnienia niezastąpiony okazał się smoczek.
Jak minęła podróż? Syn na lotnisku poczuł się wyjątkowo pewnie, biegał po strefie wolnocłowej, zaczepiał ludzi, przechodził pod taśmami. To pozwoliło nam go trochę zmęczyć. W momencie kiedy wsiedliśmy do samolotu i musieliśmy zapiąć pasy bezpieczeństwa, syn zajął się smoczkiem i naklejkami. Nie wiem czy to ryk silników, czy ciśnienia, a może fakt że dzidek miał ciężki dzień, finalnie wpłynęło na to, że zasnął w momencie startu. I tak na spokojnie minęły nam trzy godziny lotu. Nie wiem jak sytuacja wyglądałaby, gdybyśmy odbywali dłuższy lot, myślę, ratowalibyśmy sytuację telefonem lub bajkami.
Może ktoś ze mną się nie zgodzić, że po co tak męczyć dziecko podróżą, lotem czy zmianą klimatu, że takie podróże dla tak małego dziecka są niepotrzebne, bo i tak z tego nic nie będzie pamiętał. Możliwe, ale kiedy znajomi w tym samym czasie przebywali w Ustce, a po tygodniu, z powodu braku perspektywy na poprawę pogody i wyjścia na plażę, wrócili do domu, stwierdziłam że wyjazd na Kręte był strzałem w dziesiątkę. Synek skorzystał z kąpieli w morzu, a także z zabaw w przyhotelowym basenie. Coś, czego w żaden sposób mu niemożna mu było odmówić. Mogliśmy wyjść codziennie nad brzeg morza i nie martwiąc się o pogodę budować zamki i babki z piasku. Oczywiście, taka przygoda miała też minusy, ale nie wyobrażam sobie pojechać na wakacje bez dziecka. Zostawić go na tydzień z dziadkami? Absolutnie nie! Sprawa jest jasna, zamiast błogiego lenistwa pod parasolem z drinkiem w ręce, czekała nas niezła przeprawa z mega ruchliwym półtoraroczniakiem, ale ten czas wspominam przyjemnie. Udało nam się zwiedzić spory kawał wyspy, również odpocząć, chociaż był to zupełnie inny restart, niż ten z katalogów biur podróży:)
I chociaż byliśmy jedyną parą w hotelu, która była na wakacjach z tak małym dzieckiem, to ani razu nikt nam nie zwrócił uwagi, że komuś coś nie pasuje, lub że dziecko płacze albo biega;)
A więc drodzy rodzice, jeśli macie dylemat pod tytułem lecieć czy nie? To nie ma się nad czym zastanawiać, tylko trzeba rezerwować bilety.
Jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia z wakacjami z tak małymi maluchami? Czy spotkaliście się z krytyką lub uwagi, ze strony otoczenia? Zapraszam do komentowania:)
Lot w kwietniu, z rocznym wówczas dzieckiem, przebiegł bez komplikacji. Myślę, że wówczas dużo bardziej stresowaliśmy się cała sytuacją, bo uzupełnienie mieliśmy pomysłu na to jak sobie poradzimy z ponad trzy godzinnym lotem. Zaopatrzeni w bajki, zapasy jedzenia i przekąsek, lot przeżyliśmy, a Wojtuś zachował się na złoty medal. Uff odetchnęliśmy z ulgą. Jak to często bywa, ledwo dotknęliśmy ziemi, zaczęliśmy planować kolejne wojaże.
Jak minęła podróż? Syn na lotnisku poczuł się wyjątkowo pewnie, biegał po strefie wolnocłowej, zaczepiał ludzi, przechodził pod taśmami. To pozwoliło nam go trochę zmęczyć. W momencie kiedy wsiedliśmy do samolotu i musieliśmy zapiąć pasy bezpieczeństwa, syn zajął się smoczkiem i naklejkami. Nie wiem czy to ryk silników, czy ciśnienia, a może fakt że dzidek miał ciężki dzień, finalnie wpłynęło na to, że zasnął w momencie startu. I tak na spokojnie minęły nam trzy godziny lotu. Nie wiem jak sytuacja wyglądałaby, gdybyśmy odbywali dłuższy lot, myślę, ratowalibyśmy sytuację telefonem lub bajkami.
I chociaż byliśmy jedyną parą w hotelu, która była na wakacjach z tak małym dzieckiem, to ani razu nikt nam nie zwrócił uwagi, że komuś coś nie pasuje, lub że dziecko płacze albo biega;)
A więc drodzy rodzice, jeśli macie dylemat pod tytułem lecieć czy nie? To nie ma się nad czym zastanawiać, tylko trzeba rezerwować bilety.
Jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia z wakacjami z tak małymi maluchami? Czy spotkaliście się z krytyką lub uwagi, ze strony otoczenia? Zapraszam do komentowania:)
Miałam kiedyś sytuacje, że leciałam z moją ciocią na wakacje i jej 3 letnią córką na wakacje. Dziewczynka się rozpłakała co przeszkadzało jakiemuś facetowi i zwrócił uwagę, oraz powiedział, że chce, aby moja ciocia zapłaciła karę, że dziecko zagusza ciszę. Nie spotkałam w życiu takie debila jak wtedy w samolocie...
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/
Ale sobie wymyślił idiota! Ja bym mu dała karę, miałby załatwioną resztę podróży jełop jeden :/
UsuńDramat, widzę że zachowanie niektórych ludzi jest lekko mówiąc okropne :/
UsuńTo wspaniałe móc polecieć ze swoim maluszkiem. Ten czas tak szybko mija, że będziecie miło wspominać te chwile. Nudę pod parasolką nie pamięta się tak dobrze ;)
OdpowiedzUsuńmyślismy o maluszku i na pewno będziemy zabierać go nawet na koniec świata <3
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Ale uroczy bombel <3 j bym sie bała zabierac dziecko w takie podróże :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com