Lato w pełni. Sezon turystyczny nad polskim morzem dawno uważam za otwarty. Na wypoczynek, staram się wybierać mniejsze miejscowości. Bieganie z dzieckiem, po wielkich aglomeracjach nie ma sensu, tym bardziej, że syn jest w takim wieku, że do szczęścia poza łopatką, nie potrzebuje nic więcej;) Tym razem wybór padł na Rewal. Serio, bardzo polecam, przyjemna, niewielka wioska położona w województwie zachodniopomorskim-blisko Niechorza, Pobierowa czy Trzęsacza, bo własnie o nim będzie dziś mowa. Zapraszam na post.
Pamiętam swój pierwszy pobyt w tym miejscu. To był 1997 rok, powódź we Wrocławiu, a ja jadę na kolonię do Kołobrzegu. W ciągu dwutygodniowego pobytu nad morzem, mamy wycieczkę do Trzęsacza. Fakt, że wspomnienia powoli się zacierają, ale wieś okazuje się mikroskopijnej wielkości osadą, z rozpoznawalnym klifowym brzegiem, nad którym ostały się mury kościoła. Poza tym nie ma nic. Zupełnie. Deptaka, sklepu, a nawet infrastruktura hotelarska-co tu dużo pisać-wówczas nie istniała. Brzeg, z zachowaną południowa ścianą świątyni, również byle jak zabezpieczony. Chyba płotkami, albo i nie? Ostałe mury zapadły w pamieć. I nagle, po wieloletniej przerwie, pojawiam się po raz kolejny w tym miejscu i nie wierzę oczom. To co widzę, to tak jak bym, przeniosła się w zupełnie iny czaso-wymiar. Jest bogato. Przy głównej ulicy, łączącej Pobierowo z Rewalem, wyrosły ośrodki SPA, Welles oraz kompleksy wypoczynkowe, jak grzyby pod deszczu. Trzęsacz, nie jest już osadą, a niewielką miejscowością turystyczną, połączoną z sąsiednimi wioskami na wskutek wybudowanej infrastruktury, zaś turyści tu tłumnie przybywają by odpoczywać i oddychać jodem.
Deptak, jak to często bywa w szczycie sezonu, w nadmorskich miejscowościach w zasadzie niczym się nie różni od pozostałych. Są lody, gofry, budki z alkoholem, knajpy z jedzeniem. Trzęsacz, nawet w szycie sezonu, nie jest aż tak zalany masową turystyką, jak sąsiadujące Pobierowo. Z racji niewielkich rozmiarów, brakuje mu miejsca na automaty, których nie znoszę i Chińską tandetę. Jeszcze czuje się klimat małego, nadmorskiego miasteczka. Tak uroczego, bo wciąż niezdeptanego kolorową, masową, jarmarczną infrastrukturą.
Punkty informujące o historii osady...Brakuje tylko wersji po Polsku;) Z racji tego, że okolicę chętnie odwiedzają Niemcy, nikogo nie dziwi to, że sprzedawcy biegle władają zarówno anigielskim jak i niemieckim. Klient nasz Pan.
Czy jesteście w stanie uwierzyć, że świątynia pierwotnie została wzniesiona w odległości ok. 2 km od brzegu morza, pośrodku wsi i uległa zniszczeniu w wyniku procesów abrazyjnych. Dodam tylko, że cały proces trwał na przestrzeni kilku wieków, a do dzisiaj zachowała się jedynie południowa ściana kościoła znajdująca się u szczytu klifu. Budowę gotyckiego kościoła pw. św. Mikołaja rozpoczęto w około XV wieku, zaś w 1901 roku do morza runęła północna ściana budowli. Jak niszczycielską moc ma morze, można się przekonać przechodząc obok wspomnianych pozostałości murów. Daje do myślenia. Choć w poprzednich latach, próbowano trochę po omacku zabezpieczyć klif, robionymi ręcznie gabionami, dopiero po 2000 roku, wynajęto firmę, która profesjonalnie podeszła do tematu ochrony nabrzeża.
Tak piękne widoki na plaże i okolicę, zawdzięczam platformie widokowej, jaką postawiono tu w 2009 roku. z wysokości ponad 20 m. n.p.m można podziwiać plaże, brzeg morza, ruiny kościoła. Z platformy widokowej można zejść bezpośrednio na plażę. Dla mnie bomba, jak to wygląda z perspektywy plaży, zerknijcie na zdjęcie poniżej.
Jak wygląda plaża w Trzęsaczu na przełomie lipca i sierpnia? W zasadzie, nie jest aż tak najgorzej. Parawan, owszem musi być, ale można się zrelaksować i znaleźć luźniejszy fragment brzegu. Niestety klifowe nabrzeże, to również świetny start dla moto i paralotniarzy. Przy silniejszych wiatrach, nie było chwili, żeby nie latali nad głowami. Było to dość męczące, po dwudziestym-którymś locie, nawet denerwujące;)
Informacja, że w klifowych brzegach, swoje gniazda ma jaskółka brzegówka. Nie przeszkadzać, nie dokuczać.
Byłam kiedyś w Pobierowie, ale Trzęsacza nie odwiedziłam. Teraz żałuję, że nie wiedziałam o tym miejscu wcześniej, ruiny wyglądają interesująco.
OdpowiedzUsuńmoże będzie jeszcze okazja, aby wrócić w to miejsce:)
UsuńW tych rejonach nigdy nie spędzałam wakacji, a widać że warto :) Nie cierpię zatłoczonych i jarmarcznych znanych miejscowości nadmorskich. Wolę spacery od plażingu ;>
OdpowiedzUsuńto morze tylko poza sezonem:) te tłumy turystów potrafią zmęczyć:(
UsuńWoda to żywioł, niestety niektórzy ludzie o tym zapominają i stąd tyle śmiertelnych wypadków nad Bałtykiem.
OdpowiedzUsuńByłam Olu w Trzęsaczu, nawet opublikowałam zdjęcie sprzed lat w poście, w maju 2014 roku.
OdpowiedzUsuńObudziłaś moje wspomnienia...
Moc pozdrowień i buziaków.
Nie widziałam, ale dla samego morza oraz Kościoła warto się wybrać. Widoki fenomenalne!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym już za czasów szkoły podstawowej, ale nie było okazji, by zobaczyć to na żywo. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńChciałabym odwiedzić to miejsce zanim ostatnia ściana runie do morza.
OdpowiedzUsuńmiałam okazję być tak 5 lat temu - bardzo fajna miejscowość na odpoczynek
OdpowiedzUsuń