Na nasza piękną "królową Karkonoszy" prowadzi wiele malowniczych ślaków. Jednym z nich jest czerwony szlak biegnący z Przełęczy Okraj w stronę szczytu. Nigdy wcześniej nim nie szłam, zawsze na Śnieżkę kierowałam się albo z Białego Jaru, albo ze Schroniska Samotnia. Musze przyznać, że sama trasa jest niezwykle atrakcyjna, a ukoronowaniem trudu, jest przepiękny widok na panoramę Karkonoszy, który ukaże się nam z samego wierzchołka. Zapraszam na wpis, w którym zachęcam do wejścia na najwyższy szczyt naszych pięknych Karkonoszy. Dla fanów górskich wycieczek, dodam tylko, że wchodzi w skład Korony Gór Polski, czyli najwyższych szczytów wszystkich górskich pasm w Polsce. A więc za nami kolejna pozycja z listy odhaczona.
Zapraszam na post.
Samochód zostawiamy na płatnym parkingu pod samą przełęczą Okraj, jeszcze po Polskiej stronie. Opłata za cały dzień to 40 zł, płatne od razu, u Pana, który pilnuje przy okazji porządku.
Niewiele tańszą alternatywą, jest przejechanie na część Czeską i pozostawienie tam auta na parkingach za elektronicznym szlabanem.
Przed nami 7,6 km czerwoną trasą w kierunku szczytu. warto zaopatrzyć się w bilety wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego, bo wielokrotnie przechodziliśmy na Polską część gór. My bilety kupiliśmy online. Jest to spore ułatwienia dla nas- turystów, którzy uwielbiają tę część Polski.
Trekking rozpoczynamy asfaltowym podejściem, który miejscami ustępuje szutrowej drodze, aż do schroniska Jelenka. Szlak jest przyjemny, biegnie wśród gęstego lasu. Turystów też jakby miej, niż po przeciwnej stronie królowej Karkonoszy. W ciepłe dnie, to istne błogosławieństwo, że las tak chroni przed palącym słońcem.
Po drodze robimy sobie krótkie przerwy. Na dłuższy moment zatrzymujemy się na Sowim Siodle - 1160 m n.p.m., jest świetnie oznaczone, wiec trudno je przeoczyć. Znajduje się tu miejsce, aby na chwilę wygodnie się rozsiąść i posilić przed dalszą drogą. Tu, czerwony szlak zbiega się z czarnym, który wiedzie prosto z Karpacza.
Dochodzimy do schroniska Jelenka to niezwykle malownicze schronisko położone po Czeskiej stronie. Maja tu Kofolę prosto z kija, czy piwo Karkonosz. Tu też schodzą się ż trzy szlaki niebieski, żółty i czerwony, zatem zaczyna być nieco tłoczniej, choć jak na porę roku nie jest źle!
Tuż, za schroniskiem zaczyna się ostre podejście pod górę. Do pokonania mamy pól kilometra, zaś suma przewyższenia to aż 200 metrów. Jest to dość wymagające podejście, zatem i przystanki są częstsze. Wciąż idziemy przez las, zatem pierwsze widoki na panoramę gór otaczających przełęcz Okraj będą na nas czekały na szczycie wyczerpującego trekkingu.
Po minięciu Czarnej Kopy, w tle zaczyna majaczyć nasz upragniony szczyt - Śnieżka. Na początku mało wyraźnie, ale z każdym krokiem jest coraz bliżej. Las się skończył, weszliśmy w szlak wiodący przez kosodrzewinę i zaczyna nam dokuczać porywisty wiatr, który nie był w ogóle odczuwalny w niższych partiach gór.
Szlak ciągnie się już po kamieniach, partia kosodrzewiny również, staje się wyraźnie niższa, zaczynają się przed nami wyłaniać malownicze, zapierające dech widoki na okolicę. Myślę, że dopiero od tego momentu czerwonego szlaku, nie wypuszczam ani na chwilę z dłoni aparatu.
Zdajecie "królowej Karkonoszy" z kwitnącymi wrzosami. Choć jest końcówka sierpnia, to ten czas, kiedy rośliny zaczynają wpadać w jesienne szaty.
Końcówka szlaku, gdzie łączy się czerwony szlak z drogą Jubileuszową jest równie wymagający, co ten za schroniskiem Jelenka. Schody, na których trzeba się maksymalnie skoncentrować oraz liczne kamienie, przypominają o każdym mięśniu, który jutro będzie cierpiał katusze;)
Tu też rysują się przed turystami niezwykle barwne widoki. Jak na dłoni, rysuje się czerwony szlak, który do tej pory przebyliśmy.
Pozostaje nam do przejścia pół kilometra drogą Jubileuszową po ułożonej, od linijki, kostce granitowej, ale to już czysta przyjemność.
Oto i jest. Śnieżka, a na jej wierzchołku słynne obserwatorium meteorologiczne w kształcie kosmicznych spodków i kaplica Św. Wawrzyńca obraz tak znany każdemu górskiemu pieruchowi.
Co roku 10 sierpnia w dniu św. Wawrzyńca odbywa się w to miejsce pielgrzymka, podczas której czescy i polscy duchowni, ludzie gór i pielgrzymi gromadzą się na szczycie, żeby uczestniczyć w Mszy Świętej.
Obserwatorium jest niedostępne dla turystów, natomiast kiedy mocno wytężycie wzrok, zobaczycie pracowników, którzy skrzętnie notują dane meteorologiczne.
Przy dobrej pogodzie ( nam strasznie wiało) warto rozejrzeć się na wszystkie strony świata. Widoki są nieziemskie. Przy dobrej widoczności naszym oczom ukazuje się Śnieżne Kotły i nadajniki RTON, schronisko po Czeskiej stronie Lucni Bouda, nasze schronisko Dom Śląski oraz zarys na kocioł Łomniczki - miód na oczy.
Schodzimy tą samą trasą, choć już lekko nie jest. Mięśnie zaczynają o sobie przypominać;)
W sumie do pokonania w obie strony mamy 14,2 km w obie strony.
Trasa jest niezwykle inspirująca i dale pole do manewru, przy wyborze kolejnych miejsc, jakie można w okolicy zwiedzić np. Skalny Stół, Pec pod Sněžkou, czy Mała Upa z urokliwym browarem, gdzie ważą piwo na wysokości 1045 m n.p.m, mowa oczywiście o Browar Trautenberk w Karkonoszach. Po trudach przejścia i zdobycia szczytu warto się tu zatrzymać choć na chwilę
W okolicy nie brakuje atrakcji, jeśli macie chwilę to koniecznie wpadnijcie na:
Komentarze
Prześlij komentarz