W pobliżu Umagu na Półwyspie Istria, dojechaliśmy do bardzo ciekawej podpozycji jaką jest plaża Svjetionik. Zaliczana do jednych z najładniej plaż w tym rejonie z oznaczeniem błękitnej plaży. Oprócz całego zaplecza, gdzie można rozbić namiot albo kamera, plaże w większości są zacienione przez rosnące nad brzegiem sosny. To miła alternatywa, dla palącego słońca, a w lipcu grzało niemiłosiernie. Zatem, aby uciec przed upałami sięgającymi blisko 40 stopni, mogliśmy rozłożyć się relaksować w cieniu, korzystając z turkusowej wody, która obmywała plaże. W większości są kamieniste, natomiast na plus przemawia fakt, że pod wodą znajdziemy mnóstwo ryb i krabów.
Zapraszam na zdjęcia i post.
Miejsce, gdzie udało się nam zostawić samochód, było oddalone od plaży o około 800 metrów. Przy ulicy Zatišje ktoś udostępnił kawałek pola/ogrodu, gdzie można było zostawić auto. W sezonie może być ciężko o wolne miejsce parkingowe przy samej plaży, ponieważ miejsc jest niewiele i są na dodatek płatne.
Mowa oczywiście o tych drewnianych tyczkach, które są nieodłącznym elementem zdjęć plaży.
Są to drewniane żurawie do łodzi grue, które można znaleźć wyłącznie na wybrzeżu pomiędzy Savudria i Karigador. Rybacy zaczęli je zakładać na początku XX wieku, kiedy w obliczu braku naturalnych zatok w tym rejonie, opracowali pomysłową konstrukcję do przechowywania małych łódek. Wykonane z drewna akacjowego, które jest odporne na wilgoć i szkodniki. Szkielet konstrukcji budowano ręcznie, a wykonanie jednego zajmowało około 3 tygodni. Wysokość konstrukcji to 6 metrów. Dziś w większości stoją samotnie... i służą jako fotogeniczna atrakcja turystyczna, chroniona jako niematerialne dziedzictwo kulturowe Istrii. Ze względu na swoją wyjątkowość grues zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO w 2022 roku.
Kolejnym zabytkiem w pobliżu jest górująca nad plażą latarnia morska Savudrija. Można do niej podejść i bezpiecznie podziwiać za ogrodzenia. Jej początki sięgają 1818 roku i jest uważana za najstarszą na Adriatyku. Na szczyt wieży prowadzą 152 stopnie, a konstrukcja znajduje się na wysokości 36 m n.p.m., dzięki czemu jest widoczna z odległości co najmniej 30 km (emituje sygnały dźwiękowe w gęstej mgle).
Z ową latarnią morską są związane legendy:
Pierwsza mówi, że hrabia Metternich zakochał się w pięknej istryjskiej Giselle tuż przed budową latarni morskiej. Postanowił urządzić dla nich miłosne gniazdo w Savudrija, jednak dziewczynka zmarła na zapalenie płuc jeszcze przed otwarciem latarni morskiej, więc podczas burzy nadal słychać jej kroki.
Druga dość oczywista i nawet realna – podczas odwrotu armii okupacyjnej (1945) niemiecki żołnierz zignorował rozkaz wysadzenia portu Savudrian i latarni morskiej, ponieważ zakochał się w miejscowej kobiecie, ratując cenny zabytek.
Niezaprzeczalnym faktem jest to, ze w tej okolicy można trafić na najpiękniejsze zachody słońca. O tym oczywiście poczytacie w opiniach plaży. Warto tu zostać dłużej, aby móc delektować się niezapomnianymi widokami.
Komentarze
Prześlij komentarz